Najnowsze wpisy, strona 11


maj 15 2005 praca, work, arbeit, travail...................
Komentarze: 5

Od piatku do dzis a nawet jutro pracuje w tym przekletym sklepiej. Lubie chodzic do pracy i nie narzekam, ale cztery dni pod rzad to juz lekka przesada. Pocieszam sie tylko mysla, ze wszystko odbije sobie w dlugi weekend.
Mmmm matka wyjezdza wiec bede sama ze soba. Moze jakas mala imprezka.... :) chce wkoncu zrobic lasage :) no i trzeba cos zrobic z tym absolutem bo tak sie marnuje w lozku :)
A pozniej juz tylko ........................ KONCERT NIGHTWISHA!!!! juuuupi!

kizia : :
maj 11 2005 Dobrze jest
Komentarze: 2

Juz popoludniu jak wyszlam z psem humor mi sie poprawil. Szlam przez skwerki osiedlowe na ktorych przed kilkoma minutami zostala skoszona trawa. Poniewaz bylo po deszczu i wyszlo slonce trawa tak slicznie pachniala... trawa :)

Teraz nadal mam dobry humor. To znaczy juz nie dasam sie i nie placze. Jest dobrze. I nawet sie usmiecham :)

Ciesze sie, ze mam bloga bo przynajmniej moi przyjaciele nie maja mnie na glowie :)))))))

kizia : :
maj 11 2005 (...) a river
Komentarze: 0
Mialam wziac kapiel i korzystac w pelni z tego, ze dzis mam wolne. Niestety nie potrafie za cholere. Najpierw slepo gapilam sie w telewizor a pozniej, wlasciwie teraz tepo gapie sie w monitor. Nie potrafie tak zyc, nie potrafie sobie z tym radzic. Co z tego, ze ja jestem usmiechnieta, przeciez to nie o to chodzi. Musze jeszcze myslec o innych. Przeciez to inni sa najwazniejsi a nie ja. Dlaczego mysle tak egoistycznie. Moze niepotrafie inaczej. Moze naprawde jestem taka okropna szmata, ktora chce wszystko tylko dla siebie. Dawno temu powinnam przestac zyc w taki sposob. Powinnam powiedziec dosc. Probowalam, naprawde. Teraz zamykam oczy i widze ta piekna zielona lake, widze zachod slonca nad woda, czuje ten slodki zapach i aksamitna w dotyku powierzchnie. Otwieram oczy i widze tylko smutne niebo, ktore proboje sie cieszyc odrobina slonca. Zupelnie jak ja. Tylko... tylko nie potrafi. Zaraz spadnie deszcz. O... juz pada. Pada na moj parapet i glucho odbija sie od blachy. Gdyby nie melodia z glosnikow pewnie uslyszalabym jaki jest glosny. Jednak ja zamknelam okno, wlaczylam muzyke i sprawiam wrazenie, ze nic mnie nie obchodzi. Tylko moj maly swiat. Chcialabym byc teraz nad morzem, zajadac sie pysznymi lodami i podziwiac widok "oceanu". A moze chcialabym byc teraz na ul.Poselskiej i pic pysznego, zimnego guinesa. Nie, jednak chcialabym byc teraz w tym pieknym parku zaraz za dworcem, wachac zolte kwiatki i usmiechac sie..... NIe. Chcialabym byc w zupelnie innym miejscu. Tak czulam sie bezpieczna, radosna. Tylko, ze znow mysle o sobie wiec pewnie nigdy juz nie znajde tego miejsca. Mam dosc mojego zycia. A jeszcze tak niedawno myslalam, ze je kocham. Znow mnie przeroslo. Znow nie potrafilam dogadac sie z przeznaczeniem.... Znow przegralam. Chwila przerwy. Pobieglam do telefonu. Chcialam zadzwonic do tego jedynego czlowieka ktory teraz moglby mi pomoc. On zawsze wiedzial co powiedziec, choc naprawde od moich problemow dzieli go cale morze. Nie odebral. Znow. Tak mi smutno, ze nie moge z Nim porozmawiac. Najchetniej wsiadlabym teraz w jakikolwiek srodek lokomocji i poprostu pojechala do Niego. Popatrzyla w te oczy pelne nadzieji i wiary. Naladowala sie pozytywna energia i mysleniem. Moze wtedy wszystko bylo by jasniejsze. Niestety nie moge tego zrobic. Z racji odleglosci, braku czasu, braku kontaktu. Musze tu tkwic i sama dac sobie rade z tym wszystkim co jest w kolo. Teraz zapiszczala moja komorka. Tylko sekunde, ale sprawila, ze sie usmiechnelam. Glupia jestem i za duzo sobie dopowiadam, ale to mnie zawasze dziwilo. Do tej pory chyba jeszcze nigdy nie wypowiedzialam tego glosno, ale... zawsze gdy jest mi zle, gdy placze w samotnosci i mam ochote uciec od swiata, ludzi i zycia moj telefon piszczy tym samym dzwiekiem. Zupelnie jakby to mial byc znak.... Jest taka jedna piosenka. Utwor zespolu, ktorego na codzien nie slucham i nikt by nie powiedzial, ze w ogole slucham. Jest taka piosenka ktorA Trwa ze mna Bardzo dlugo i zawsze bedzie mi przypominala. I tylko cztery osoby chyba zawsze bede myslaly przy tym utowrze to samo.....................
kizia : :
maj 06 2005 "Tylko dla Niego"
Komentarze: 0

Noc... a moze tylko moje oczy sa zamkniete?
Otwieram je i znow widze tylko ciemnosc.
Biegne choc nie wiem gdzie,
szukam choc tak naprawde nic nie potrzebuje...
A jednak.
Jest mi zimno i trace nadzieje.

Jak wygladal moj usmiech juz dawno zapomnialam.
Nie patrze w lustor bo to sens stracilo,
i tak sie nie poznam.

Jest! Widze swiatelko, widze Ciebie.
Usmiechasz sie do mnie, cos mowisz...
nie slysze. Odwracasz sie.
Chce krzyczec, zebys poczekal.
Ale z moich ust wydobywa sie tylko para.

Jest mi zimno.
Ty jestes juz tak daleko...
Cisza, ciemnosc.

Znow biegne, do celu byle predko.
Zabraklo mi tchu wiec przystaje na chwile.
Wtedy slysze Twoj szept.
Zupelnie jak ten pierwszy, ten najwspanialszy.
Pedze przed siebie. Upadam.
Boli ogromnie, kuleje.
Proboje biec, ale nie moge...
Jest ciemno.... a tak niedaleko widze swiatlo w oknie.

Udalo sie. Jestem przy Tobie.
Widze jak siedzisz na kanapie i patrzysz na zdjecie.
Stukam w szybe, spogladasz na mnie...
ale tak dziwnie, tak obco.
Usmiechasz sie.... prosze bys mnie wpuscil.

Mowisz cos.... o kluczu, ze ja zgubilam....
"Otworz mi prosze"
Pomoz, pomoz odnalezc klucz do Ciebie.
Wiem, ze sama nie dam rady,
ale nie moge sie poddac! Nie, nie moge!

Krzycze, ze kocham i odwaracam glowe.
Znow biegne, chce pokonac bol, lek i ciemnosc.
Chce pokonac zal i gniew...
Musze odnalezc ten klucz!
Wiem, ze gdzies jest. Jest napewno!

kizia : :
maj 04 2005 Moj maly wrobelek
Komentarze: 2
Wczorajszy dzien zapowiadal sie tak milo. Slonce, zdjecia, Cichy... no i prezentacja nowej fryzury. Niestety wszystko leglo w gruzach przez pogode, moj debilizm i bezmyslosc. Gdy wszystko wydawalo sie stracone pojechalam do miasta, zrobilam kilka zdjec i w drodze na przystanek wstapilam na lody do Galerii Dominikanskiej. I tak sobie stalam na przystanku zajadajac sie pysznym zielonym jabuszkiem. Wtem, nagle podlecial do mnie maly wrobelek. Tak poprostu mimo kilku osob na przystanku podlecial do mnie i chwileczke trzepotal skrzydelkami w taki sposob zeby znajdowac sie na przeciw mojego wzroku. Pozniej zfrunal na ziemie a ja rzucilam mu kawalek okruszka. To bylo naprawde niesamowite. Przylecial wlasnie do mnie. I tak slicznie patrzyl na mnie swoimi malutkimi oczkami. A pozniej... przylecial jeszcze raz, i jeszcze raz... wsumie bylo tego piec razy!! Za trzecim pomyslalam sobie cos i wrobelek przylecial czwarty raz, pozniej pomyslalam jeszcze cos i przylecial piaty... :)) Potem juz nic nie myslalam i cieszylam sie z tej mojej osobistej wizyty wrobelka. Nie przylecial 6 raz, jakby tymi piecioma razami chcial mi cos pokazac.... A gdy wyszlam z autobusu i skierowalam sie do domu minelam spory krzaczek fioletowego bzu. Zerwalam sobie kilka galazek i teraz slicznie pachna w moim pokoju. Wpuscilam tym samym troche slonca i wiosny do swojego mieszkanka. Wpuscilam do domu, bo za oknem niestety pogoda jest okropna :( Ale slyszalam, ze w sobote ma byc juz ladnie. Moze wtedy uda sie nadrobic to co spalilo sie wczoraj... Bo... bo ja... ajj nie wazne.
kizia : :