Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07
|
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Najnowsze wpisy, strona 1
kocham Go. tak niesamowicie mocno Go kocham. Wczoraj Beren powiedzial mi, ze dopiero teraz
naprawde kocha. A ja... ja chyba tez. Ludzie swoje bledy nazywaja doswiadczeniem, a ja mam wiele
doswiadczenia z poprzednich zwiazkow i wiem jedno, ze ze zwiazku z Berenem nie wyniose zadnych doswiadczen :)
Tak bardzo milo mi sie zrobilo gdy zaproponowal, ze przyjedzie i pojdzie ze mna do kosciola
na swiecenie pokarkow... Taka radoscia i szczesciem przepelnialo sie moje serce, gdy stal kolo mnie
w kosciele. Jutro wspolny obiad u mojej chrzestnej a w poniedzialek odwiedziny u Berena... to prawie
jak nasze swieta :) spedzimy je prawie w calosci razem... i nie obchodzi mnie, ze prawie robi duza roznice.
Kocham Cie Berenie. Kocham Cie moj Troskliwy Misiu!!! wiem, ze nadejda swieta, ktore wspolnie przygotujemy dla
naszych rodzin :*
chyba jestem zbyt szczesliwa zeby pisac. nie mam na to czasu :) wole spedzac kazda chwile z Berenem.
malo tego... Beren jest prawdziwym przyjacielem i cudownym kochankiem. czuje, ze moge na nim polegac
w kazdej chwili i w kazdej sprawie. gdy dzisiaj dostalam od Niego smsa, ze na mysl o swietach
Bozego Narodzenia we trojke geba mu sie smieje to... poczulam jakbym zawinela do portu po baaardzo
dlugiej podrozy. I chyba nie mam ochoty odbijac od brzegu... napewno nie mam ochoty :)
to byl bardzo dziwny dzien. bardzo dziwny sylwester bo od tego wypadaloby zaczac... od poczatku.
Vinea nie byla pewna czy chce sie spotkac z Berenem. Ja za to chcialam bardzo poznac
te tajemnicza osobe, ktora pisala tak piekne rzeczy. wiec napisalam. wymienilismy sie
numerami tel i poooooszlo :) tyle informacji i takie bliskie poznanie przez dwa dni.
ostatni esemes przed zasnieciem, pierwszy zaraz po otworzeniu oczu... dlatego gdy
spotkalismy sie drugiego dnia stycznia mialam wrazenie, jakbym znala Go cale zycie.
jedno, drugie, trzecie spotkanie... caly tydzien oczekiwalam tylko wieczoru. momentu
gdy bede mogla zobaczyc Jego usmiech. a naszego pierwszego pocalunku niezapomne do
konca zycia. Chwili gdy delikatne usta Berena dotknely moich moim cialem owladnelo
szalenstwo. Nie chcialam zeby przestawal. Nie obawialam sie, ze to za wczesnie.
Nasza znajomosc, nasz zwiazek jest czyms naprawde niesamowicie wyjatkowym. Nie wydaje
mi sie zebym w swoim zyciu kochala w taki sposob. Nie mowie tego na pokaz, ani zeby
przekonac sama siebie czy... Ciebie Kochanie :) mowie tak bo tak czuje. I to choc to
prawda, ze pierwsza milosc zostaje w sercu na zawsze. Ale teraz wiem, ze najwazniejsza
jest ta ostatnia. Ja dzis moge w pelni swiadomosci, z reka na sercu i wszystkim innym
powiedziec, ze ja znalazlam ostatnia milosc swojego zycia.
Z Berenem jestem szczesliwa, spelniona. Jestem soba. Kocham i jestem kochana. Jest mi
cudownie gdy siedzimy w domu przed telewizorem, jest cudownie gdy spacerujemy po miescie,
jest cudownie gdy jestesmy na imprezie ze znajomymi i jest cudownie gdy piescimy nasze ciala.
Wszystko jest cudowne... i choc tak szybko sie potoczylo to wiem, ze sie nie skonczy.
Nie skonczy bo oboje na ta cudownosc zasluzylismy.
Dzisiaj Beren napisal mi cos wspanialego, cos co utwierdza mnie w przekonaniu, ze
nie liczy sie czy zwiazek trwa dwa miesiace czy dwa lata... Dzis juz wiem, ze
chce sie budzic przy Nim do konca zycia, ze Jemu chce robic obiady, ze Jego dzieci
chce wychowywac... KIZIA SIE ZAKOCHALA I KIZIA JEST KOCHANA!!
A szo... nalezy mi sie :)
dzis w galerii dominikasnkiej wychodzac z kawiarni usmiechnelam sie do pewnego czlowieka
z wygladu z Bliskiego Wschodu, ktory przez caly czas mojego przebywania tam patrzyl
na mnie. On urocza oddał mi usmiech po czym zapytal czy mowie po angielsku. Odpowiedzialam
ze troche, on sie przedstawil, ja sie przestawilam i zapytal czy dam mu swoj numer
telefonu... spanikowalam i powiedzialam, ze raczej nie. ze jest mi przykro ale nie.
wiem... glupia jestem bo i co mi zalezalo????????? :/
Wczoraj wieczorem czujac ten dotyk i zapach bylam ogromnie szczesliwa. Jakby niebo zwalilo mi sie na glowe...
takie blekitne niebo... zebym mogla sobie pochodzic w chmurach... i juz po chwili wrocilam do rzeczywistosci... aishiteru... sumimasen
"Rzeka, szemrzac, wciaz plynie,
Zdzblo trawy niesie zycie poprzez smierc.
Noca zapala sie i gasnie gwiazda,
Kwiat otiwera sie, by wydac won,
Milosc kieruje zyciem ludzkim posrod wiatrow i fal,
Bol w milczeniu sieje ziarna dobroci.
Nguyen Dinh Thi
WESOLYCH SWIAT!!!!!!!!
Koniec zwiazku ktory od dawna nie istnial.
Koniec marzen o tamtej milosc ktora zabilam.
Koniec tego stresu przed dziekanatem.
Koniec z zaufaniem i duma rodzicow choc nigdy nie bylo jej zbyt duzo.
Koniec... mialam ochote pedzic przed siebie. Nie wiadomo gdzie i po co... Chcialam uciec.
Ale jaki w tym sens? Czasem sie przegrywa, czasem wygrywa. Ostania rzecz jaka wygralam to te dwa dni
we wrzesniu. Dwa wspaniale dni... dzis znow przegralam. Przegrywam powoli wszystko :(