Archiwum luty 2006


lut 27 2006 nareszcie... dopiero?
Komentarze: 1

I wkoncu doszlam do tego etapu... nie jestem z siebie dumna bo przez to wiele osob cierpialo. Ja w szczegolnosci... On takze...

Teraz juz moge ze spokojem powiedziec...

Do widzienia moj Kochany Tygrysie :*

kizia : :
lut 15 2006 Tak to wlansie jest u mnie
Komentarze: 2
Wyjechalam... Krakow przywital mnie sniegiem. Wlansie tak go sobie wyobrazalam. Cudownie. I oczywiscie przez rynek do pokoju :) na poczatku chyba w naturalny sposob oboje czulismy sie skrepowani. Ale chyba z minuty na minute mijalo... W pokoju siedzac przy herbatce zadzwonila Kofik - wlasciwie to szef :) zaczal zartowac ze mam wracac do wrocka bo nie ma kto pracowac :) a pozniej zapytal czy wszystko jest ok i oddal sluchawke Kofikowi.Na co ta zarzucila mnie pytaniami o Lukasza :) ten oczywiscie siedzial kolo mnie i modlilam sie zeby tego nie slyszal :) do teraz twierdzi ze nie ;) ale bardzo mnie ucieszyl ten telefon od nich. Tak milusio mi sie zrobilo ze ktos sie o mnie martwi. Wkoncu pojechalam sama do prawie obcego miasta, spotkac sie z prawie obcym chlopakiem. No w kazdym razie pozniej poszlam sama na pizze i piwo do Thomasa :) i dowiedzialam sie rzeczy okropnej.Ze Thomasa nie ma jako barmana tudziez nigdy tam nie pracowal...Zalamalam sie :( Wszystko wyjasnilo sie w sobote gdy poszlismy tam posiedziec z Lukaszem.Thomas jest bratem wlasciela i obecnie przebywa w Irlandii :) kamien z serca :) Pozegnanie... prawie sie poryczalam na dworcu ze juz musze wyjezdzac. Z Kraka, od Lukasza... A jednak w pewnym aspekcie bylam szczesliwa, ze wkoncu nadeszla ta chwila... bo wsumie to juz zapomnialam jak to jest cudownie... A wczoraj dostalam od Niego sliczna, narysowana walentynke :) narysowal sliczne serducho na karteczce, napisal ze to dla mnie, zeskanowal i wyslal :) Dzis natomiast zdalam sobie sprawe ze cholernie za Nim tesknie... A tu jeszcze miesiac :(((
kizia : :
lut 06 2006 Wieczor po piwie....
Komentarze: 4
"sproboj nas nie wpierdolic pod ten tramwaj" :D :D :D ja wiem ze to glupie smiac sie z tego... ale ta mina i ten strach w oczach byl zabojczy :) jak widac udalo mi sie :) oboje tego potrzebowalismy, bylo super :)
kizia : :
lut 04 2006 Chemiaaaaaaaaaaaaa!
Komentarze: 1
Tak wlansie...powinnam siedziec nad ksiazka i sie uczyc.Ale nie potrafie.Jestem juz tak bardzo zmeczona tym calym zamieszaniem w soim zyciu. Zyje jakby w zupelnie innym swiecie choc wiem ze to cholerny blad. Mysle nadal o tym co bylo i tesknie jak cholera. Ale mysle tez o tym co przede mna i mam nadzieje ze bedzie dobrze. Ze znow bede szczesliwa w pelni. Ze bede mogla isc do kosciola a pozniej na herbate i nie bedzie i pekac serce. Ze Krakow okarze sie spelnieniem moich marzen w 100% Ze nie bede debilka po raz kolejny i ze zdam sesje. Ze nadejdzie dzien w ktorym moi przyjaciele WSZYSCY razem usiada przy jednym stole i beda sie usmiechac... Kiedys bylam optymistka...skonczylam w lipcu ubieglego roku. Teraz jestem marzycielka i sama nie wiem co jest gorsze :(
kizia : :
lut 01 2006 Rozmowa z Iwona
Komentarze: 1

Siedzialysmy u niej na kanapie i rozmawialysmy o moim zyciu i o tym co czuje.....pamietam kazde slowo....
I: jak Krakow?
Ja: juz nie moge sie doczekac, jestem bardzo ciekawa i chyba zauroczona.
I: a co z B?
Ja: a co ma byc? nadal jest z w zwiazku i tak juz raczej zostanie.
I: a gdyby przyszedl i powiedzial, ze chce znow byc z Toba? Ze Cie kocha?
Ja: to zalezy kiedy czy teraz-dzisiaj czy pozniej....
I: dajmy na to dzis
Ja: nic. On mial szanse na nowe zycie, ja tez chce. Musze sprawdzic co jest z Łukaszem
I: a jakby nic nie bylo? wrocilabys do Niego? Kochasz Go?
Ja: nie wiem czy kocham. przy Nim czuje sie zupelnie inna osoba. Nawet jesli jest mi zle to sie usmiecham, smieje sie i chce mi sie szalec. W sobote po egzamienie jak napisal ze chcial isc na piwo i pogadac to.... chcialam pobiec do Niego choc byla pozna godzina. A w tamta niedziele jak zobaczylam te Jego smutne oczy w kosciele myslalam ze mi serce peknie, tak bardzo chcialam zeby sie usmiechna. A jej mialam ochote oczy wydrapac za to, ze doprowadzila Go do takiego stanu.... Choc przeze mnie tez cierpial. Nie wiem czy to jest milosc czy poprostu jest mi cholernie bliski....
I: no ja bym to nazwala..... a co z tym powrotem?
Ja: kiedys sie smialam ze gdyby oni.... razem.... to bedzie to dla mnie granica nie do przeskoczenia
I: no a Ty? przeciez tez mozesz byc z kims i sie z nim kochac....
Ja: pewnie ze moge. ale jesli to zrobie bede musiala go kochac tak samo albo mocniej niz B. A skoro tak to po co bym miala sie z nim rozstawac?
I: czyje ze z tego Krakowa cos wyjdzie..... ale zarazem nie odpuszcza mnie przeswiadczenie ze tak naprawde bedziecie znow razem.
Ja: narazie to ja mam egzamin z chemii a pozniej jade do Krakowa :) zbyt dlugo myslalam o tym co bedzie jak.... teraz chyba chce zyc. Poprostu....

Tak to wlasnie wygladalo.... Nie wiem do czego miala prowadzic rozmowa z moja troche starsza, doswiadczona w zwiazku przyjaciolka. Nawet nie bardzo wiem, dlaczego ja przytoczylam... Nie rozmawiam z Łukaszem bo sie uczy. Smutno troche bez Niego. Dlatego ide spac.... a moze dlatego, ze jestem zmeczona a do egzaminu tylko 3 dni??

kizia : :