Koniec zwiazku ktory od dawna nie istnial.
Koniec marzen o tamtej milosc ktora zabilam.
Koniec tego stresu przed dziekanatem.
Koniec z zaufaniem i duma rodzicow choc nigdy nie bylo jej zbyt duzo.
Koniec... mialam ochote pedzic przed siebie. Nie wiadomo gdzie i po co... Chcialam uciec.
Ale jaki w tym sens? Czasem sie przegrywa, czasem wygrywa. Ostania rzecz jaka wygralam to te dwa dni
we wrzesniu. Dwa wspaniale dni... dzis znow przegralam. Przegrywam powoli wszystko :(
Dodaj komentarz