Archiwum 15 lutego 2006


lut 15 2006 Tak to wlansie jest u mnie
Komentarze: 2
Wyjechalam... Krakow przywital mnie sniegiem. Wlansie tak go sobie wyobrazalam. Cudownie. I oczywiscie przez rynek do pokoju :) na poczatku chyba w naturalny sposob oboje czulismy sie skrepowani. Ale chyba z minuty na minute mijalo... W pokoju siedzac przy herbatce zadzwonila Kofik - wlasciwie to szef :) zaczal zartowac ze mam wracac do wrocka bo nie ma kto pracowac :) a pozniej zapytal czy wszystko jest ok i oddal sluchawke Kofikowi.Na co ta zarzucila mnie pytaniami o Lukasza :) ten oczywiscie siedzial kolo mnie i modlilam sie zeby tego nie slyszal :) do teraz twierdzi ze nie ;) ale bardzo mnie ucieszyl ten telefon od nich. Tak milusio mi sie zrobilo ze ktos sie o mnie martwi. Wkoncu pojechalam sama do prawie obcego miasta, spotkac sie z prawie obcym chlopakiem. No w kazdym razie pozniej poszlam sama na pizze i piwo do Thomasa :) i dowiedzialam sie rzeczy okropnej.Ze Thomasa nie ma jako barmana tudziez nigdy tam nie pracowal...Zalamalam sie :( Wszystko wyjasnilo sie w sobote gdy poszlismy tam posiedziec z Lukaszem.Thomas jest bratem wlasciela i obecnie przebywa w Irlandii :) kamien z serca :) Pozegnanie... prawie sie poryczalam na dworcu ze juz musze wyjezdzac. Z Kraka, od Lukasza... A jednak w pewnym aspekcie bylam szczesliwa, ze wkoncu nadeszla ta chwila... bo wsumie to juz zapomnialam jak to jest cudownie... A wczoraj dostalam od Niego sliczna, narysowana walentynke :) narysowal sliczne serducho na karteczce, napisal ze to dla mnie, zeskanowal i wyslal :) Dzis natomiast zdalam sobie sprawe ze cholernie za Nim tesknie... A tu jeszcze miesiac :(((
kizia : :