Archiwum 26 lutego 2005


lut 26 2005 Szkola
Komentarze: 5

Wysiadlam z autobusu na placu spolecznym. Przeszlam tak doskonale znana mi droga. Tylko tym razem skrecilam ulice wczesniej niz przez te cztery lata. Jeszcze kilka krokow i znalazlam sie na miejscu. Ta szkola takze byla mi dobrze znana, spedzilam w niej pare ladnych godzin czekajac na wyjscie maturzystow. I dzis wrocilam tam. Siedzialam na trzecim pietrze czekajac az wpuszcza nas do sali 320.
Patrzylam w dal korytarza i przypomnialam sobie te chwile. Jak wyszedl szczesliwy z sali i z wielka radoscia wyrzucil notatki. Pozniej powiedzial, ze mnie kocha i wszyscy bylismy szczesliwi bo to byly ostatnie chwile stresu maturalnego.
Tesknie, naprawde bardzo tesknie i oddala bym tak wiele... wszystko za to szczescie. Ale jeszcze nie czas. Jeszcze musze troche poczekac. Musze wszystko zrozumiec.

A w samotnosci moze i jest sie soba, ale czy jest sie szczesliwym???

kizia : :