Archiwum 05 lipca 2004


lip 05 2004 pala sie juz za mnie swieczki
Komentarze: 3

i to bynajmniej nie chodzi o takie swieczki, ktore w jednej z religii mezczyzna musi palic przez caly rok przed zdjeciem ukochanej zanim wezma slub.

Swieczka sie pali. Zostalam juz chyba oficjalnie pochowana. Zagrzebana w sercu, umysle i duszy.

Jedyne slowa jakie teraz mam w glowie to piosenka urszuli: "ja kochalam Ciebie tak, tak jak byc bogie byl". jakie to teraz realne. ale moje milosc nie wystarczyla. nie dotrzymywalam obietnic, klamalam, nie sluchalam... szkoda tylko, ze gdy tylko moglam dawalam z siebie bardzo duzo. moze i byl czas, gdy nie zalezalo mi tak jak na poczatku, ale to chyba nie jest teraz podstawowa rzecz do wypominania. Kazdego dnia po rozstaniu budzilam sie z mysle, ze musze zrobic wszystko aby znow zasluzyc sobie na Jego milosc. I tak jednego dnia slyszalam, ze jestem cudowna i wspaniala, ze milo spedzil ze mna czas.... a drugiego, ze jestem malo inteligentna, ze nie mysle i inne rozne... Nie odzywanie sie przez tydzien a pozniej wspolne wyjscie. Znow nie odzywanie sie i znow wspanialy tydzien. Moja matura i radosc, gdy przyjechal. Ostatnia wspolna sobote..... cudownie. A pozniej juz tylko niedzielna i dzisiejsza klutnia. Ja naprawde nie potrafie. Moze rzeczywiscie jestem az taka glupia i dziecinna...

Czy naprawde w ogole Go nie sluchalam? Naprawde nie robilam nic co by moglo sprawic, ze byl szczesliwy? Czy naprawde jestem potrzebna tylko do dwoch rzeczy?

Jest mi tak cholernie zle. A jest mi jeszcze gorzej, gdy zdam sobie sprawe, ze Ty jego usmiech poprawil by mi humor :(

kizia : :