Archiwum 28 maja 2005


maj 28 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

 "Dziewczyno..! uciekaj (...) jak najdalej... (...) jest po prostu TOKSYCZNY" to dzisiaj przeczytalam.... ciagle o tym mysle. Tyle razy slyszalam te slowa. Tylu ludzi mi to mowilo. Ale ja nie slucham. Nigdy nikogo nie sluchalam. Poczawszy od tego jak matka mowila, zeby nie wkladac palcow do dziutki po zarowce po.... no wlasnie po ten zwiazek.

.... chcialam narzucac przeklenstwami i pytaniami: co by sie takiego stalo gdyby bylo jak chcialam. Tylko na jakis czas. Tylko zeby sie przekonac czy nauczka bedzie dla nas dobra i czy mozemy stowrzyc zwiazek - udany. Chcialam napisac, ze nic by nie ubylo nikogo, bo przeciez nikt z nas nie jest zakochany w kims z zewnatrz a jedna nawet w tej drugiej. Chcialam krzyczec i rzucac gromami. NO BO CO BY ZALEZALO?? Ewentualne rozstanie byloby prostrze, napewno by tak bylo.....

Ale nie bede krzyczala, przeklinala, plakala czy zalila sie nad soba. Jest mi wstyd, ze tamtego wieczora sie upilam. Jest mi wstyd, ze nie potrafilam sie oduczyc.... Teraz wydaje mi sie, ze zostalam zmuszona do przyspieszonego kursu. Wczoraj powiedzialam cos, co bylo dla mnie naprawde wazne i trudne, ze... ze juz nie chce kochac.

Bo po co sie zatrowac? Po co meczyc sie swoimi przekonaniami jak mozna zyc oddzielnie............... nie chcialam milosci, nie chcialam mowienia o slubie....... chcialam tylko sie przekonac czy to co czuje jest niespelniona obsesja czy szczerym uczuciem. Chcialam..... ale teraz juz nic nie chce. Moze tylko usmiechac sie codzien, skonczyc studia, miec dom...... moze tylko czasem znalesc sie w tym bezpiecznym miejscu zwanym "ramionami". A jesli moge jeszcze czegos chcec to chcialabym zeby jutrzejsza lasagna mi wyszla :D

A co do jutra..... jutro cos sie stanie. Jestem o tym przekonana. Musi sie stac, zebym mogla zasnac spokojnie...... juz sie na to przyszykowalam.

- no coment -

kizia : :