kwi 25 2005

Zabolaly wspomnienia


Komentarze: 0

Poszlam do piwnicy, zeby jeszcze raz wyczyscic drzwi. Tak sobie szorowalam zeby byly biale gdy weszla sasiadka. Ta, ktorej nie lubie. Zaczela rozmowe co u mnie slychac i takie tam rozne. Wstretna plotkara. Nie bylam zbyt rozmowna, ale ona bardzo chciala dowiedziec sie jak najwiecej. Pytala czy to prawda, ze pracuje w cukierni, jak idzie w szkole. I wkoncu rzucila najbardziej niespodziewanym pytaniem... "tak rozmawialismy z Arturem, ze chyba niedlugo slub bedzie. Masz takiego milego chlopaka" ...........aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Mialam ochote rzucic w nia tymi drzwiami. Kto dal jej... kto dal jemu prawo zeby rozmawiac o moim zyciu? Dlaczego go to tak bardzo interesuje. Tak korcilo mnie zeby wykrzyczec jej w twarz, ze to co bedzie sie dzialo w moim zyciu to nie jej sprawa. A juz tymbardziej nie jej synka. Po co on w ogole o mnie rozmawia? Moze jeszcze chcialby mi pogratulowac zycia, ktore w polowie on zniszczyl???? Dlaczego Ci ludzie nie dadza mi spokoju? Nigdy sie nie uwolnie? Nie bede miala spokoju?
Nic jej nie odpowiedzialam tylko jeszcze zacieklej walczylam z kurzem na drzwiach. Gdy poszla, cos we mnie peklo. Wrocily wspomnienia, czulam ten zapach, kazdy szmer w piwnicy napawal mnie przerazeniem. Szybko schowalam drzwi i pobieglam do domu. Siedzialam sobie wtulona w pluszaka i plakalam. A mialam przez niego juz nigdy nie plakac. Nie naleza mu sie nawe moje lzy. Za duzo dostal a wlasciwie... sam wzial. Zadzwonil telefon, cala podskoczylam. Odebralam sluchawke i nikt sie nie odezwal. Slychac bylo tylko delikatna muzyke, jakby w tle. Rzucilam aparat i poszlam ze spazmem do pokoju. Po chwili jeszcze raz rozdzwonil sie telefon.... Nie odebralam, cala sie trzeslam. Po chwili przestal, ale ja nie potrafilam sie uspokoic. Wlaczylam glosno muzyke i probowalam sobie wytlumaczyc, ze to tylko zbieg okolicznosci, fatalna pomylka. Na szczescie tak bylo. Zadzwonila komorka i na wyswietlaczu zobaczylam napis "mama". Okazalo sie, ze to ona dzwonila do domu, ale cos bylo nie tak z polaczeniem bo jej nie slyszlam.... Uspokoilam sie troche. Choc nie potrafie tak poprostu teraz zapomniec.
Zastanawiam sie czy to juz do konca bedzie we mnie siedziec? Wydawalo mi sie, ze dzieki mojemu Sloneczu udalo mi sie zapomniec. Zyc jakby nie bylo tamtego czlowieka. Pamietam jego wzrok gdy sie ostatnio wydzielismy... Wysiadalam z samochodu Cichego po powrocie z Krakowa. Stal kilka metrow ode mnie i patrzyl. Nioslam bagarze i przez chwile wydawalo mi sie jakby chcial podejsc i mi pomoc, ale wtedy odwrocilam sie do Cichego i pozegnalam Go wzrokiem. Gdy znow spojrzalam na brame i tego okropnego czlowieka stal odwrocony tylem.... I dobrze.

Teraz siedze w domku, gra muzyczka, pije herbatke i usmiecham sie do siebie mowiac, ze to tylko sen. Ze juz sie z niego obudzilam i juz nigdy mi sie nie przysni. Wierze w to. Choc takie sytuacje jak dzis utwierdzaja mnie w przekonaniu, ze ten "sen" na zawsze pozostawil swoje odbicie na moim ciele i umysle.

kizia : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz