paź 02 2006

wspominalam sobie


Komentarze: 2
Jechalam dzisiaj autobusem z pracy. Troche mi to zajelo poniewaz moje kochane miasto jest cale rozkopane i wszedzie pelno zakorkowanych miejsc. Jechalam tak sobie i mialam bardzo duzo czasu na przemyslenia. Pamietam jak bylam malutka i choc w domu nigdy nie bylo za duzo pieniedzy jezdzilismy z rodzicami do centrow handlowych typu PDT i zawsze wracalismy z jakas nowa zabawka albo inna pierdulka dla mnie i Pawla. Pamietam jak mama zawsze plakala po przyjsciu taty z wyplata i krzyczala, a kiedy indziej jak sie nie odzywala bo tato przyszedl wypity. Raz nawet wrocil nad ranem z rachunkiem z izby w kieszeni :) pamietam jak Pawel zabral mnie kiedys na lody i na spacer po osiedlu. Pamietam ze byl wtedy w zielonych dresach i jeansowej kurtce. Pamietam jak w ostatni weekend gdy przebywal w domu prosil zebym usiadla przy Nim na lozku i go pocalowala. Smialam sie wtedy ze sprawdza czy umylam zeby :) pamietam jak wychodzac w poniedzalek do szkoly powiedzialam do niego "to ba bo my sie juz nie zobaczymy". Mialam wtedy 10 lat... i rzeczywiscie nigdy nie widzialam go juz zywego. Wtedy chyba nastapil przelom w moim zyciu. Malenka i bezbronna dziewczynka musiala sobie jeszcze bardziej samodzielnie radzic w zyciu. Pamietam jak mama plakala co wieczor i jak codzien jezdzilismy na cmentarz. Pamietam jak wybralismy sie na pierwsze wspolne wakacje po latach... do Barda Slaskiego. I pamietam jak brak uwagi i troski rodzice wynagradzali mi wranglerami i adidasami... Pamietam jak dzis gdy odbieralam te okropne telefony od Artura i modlilam sie zeby Pawel zabral mnie do siebie. Pamietam jak majac 13 lat postawilam wszystko na jedna karte i postanowilam powiedziec dosc. Nie poszlam do niego wiecej i nie dalam sie szantazowac. Bylam z tym sama... Pamietam jak wrocilam z placzem z liceum, pierwsze dnia. I plakalam ze ja tam wiecej nie pojde bo ta klasa pelna jest jakis dziwnych ludzi.A pozniej zaprzyjaznilam sie z Ata, Uka, Agata i Kowalem... I pamietam stres maturalny. Pamietam jeszcze wiele innych rzeczy. Radosnych i mniej...

wiem, ze to co teraz jest w mojej glowie i sercu nie jest juz dziecinnym problemem typu lalka czy guma do zucia... Patrze sobie na plomien swieczki i zastanawiam sie czy On tam jest. Czy czowa nade mna i pomaga mi w moich wyborach. Nie chodze do kosciola za co wiele osob mnie potepia. Nie uwazam sie za dobra katoliczke, zastanawiam sie czy nia w ogole jestem... ale co wieczor rozmawiam z Nim i mam nadzieje, ze jest ze mna i zawsze bedzie. Tak strasznie za Nim tesknie. Moze moje zycie wygladaloby inaczej gdybym miala do kogo isc po porade? Do kogo zglosic sie z problemem o nazwie "facet" :)

Jestem co raz blizej podjecia decyzji... chyba jednej z wazniejszych...
kizia : :
Malena
03 października 2006, 14:33
piekne wspomnienia... trzymaj je gleboko w sercu!
03 października 2006, 06:51
w sumie to... :(

Dodaj komentarz