Niedzielny deszcz
Komentarze: 5
Wstalam sobie raniutko... o 10 :) Zrobilam sniadanko, poleniuchowalam w lozeczku a pozniej... Zabralam sie za przygotowywanie obiadu bo matka zmyla sie na impreze rodzinna do Cekcyna.
Pozniej caly dzien wlasciwie przemarudzilam. Zadzwonilam do Cichego bo chcialam z Nim pogawedzic kilka chwil. Pozniej obejzalam sobie "szanse na sukces" i powylam piosenki Lez. A jeszcze pozniej poczytalam troche o motywach literackich i pogadalam z ojcem. Nastepnie posiedzialam na necie i jak juz matka wrocila to pogadalam chwile z Nia. A po tym wszystkim zadzwonilam raz jeszcze do mojego Cichego bo martwilam sie o Jego zdrowie. Troche sobie pogadalismy, posmialismy sie i powspominalismy. Uspokoila mnie ta rozmowa bo wiedzialam, ze Tygrys czuje sie lepiej.
A teraz zagralam sobie w championship managera i wypilam lampke czerwonego wina ktora zaproponowala matka. Zaraz wysle smski do Cichego i pojde spac :) Tak wlasnie przedstawia sie dzien Kizii.
Zmarudzilam cala notke... No prosze a jeszcze niedawno mowilam, ze ja wcale nie jestem taka marudna za jaka mnie uwazaja :P
Dodaj komentarz