Archiwum wrzesień 2007


wrz 12 2007 setke z red bullem poprosze :)
Komentarze: 3
wiem, wiem. sie zrobilam ze tak powiem alkoholo fanka :) ale coz zrobic jak zycie takie ciezkie ;) dzis na swiezym powietrzu mialam troche czasu na rozmyslania i chyba doszlam do wniosku, ze w piatek spakuje rzeczy do kartonu i je wywioze. juz chyba na stale a przynajmniej na 98 procent. moze jeszcze w poniedzialek przyjade do domu, ale tydizen chce spedzic w nowym pokoju. przyzwyczajac sie.
myslalam tez dzisiaj o mojej przyszlosci. bez szkoly, bez pracy... a najbardziej zawsze zalezalo mi na rodzinie. dzis tez to stawiam na pierwszym miejscu. bardzo bym chciala zeby juz...
w niedziele jak ogladalam pewien polski serial nastapila tam bardzo banalna scena oswiadczyn. koles poprostu podszel i zapytal czy kobietka nie zostalaby jego zona. Wtedy Beren powiedzial, ze ja bym go chyba zabila jakby tak wygladaly jego oswiadczyny... ale ta scena mimo ze filmowa byla taka szczera i pelna uczucia. wlasnie tego chce w zyciu. nie wymuszonych i oblesnie sztampowych oswiadczyn w stylu, restauracja, szampan, pierscionek. Ja przede wszystkim chcialabym zobaczyc w tej chwili w jego oczach milosc. te milosc, ktora ma nas poprowadzic do konca zycia w szczesciu... ta milosc, ktora chce wspolnie karmic nasze dzieci... nie zalezy mi na drogich pierscionkach czy wykwintnych oswiadczynach. poprostu chce zeby ta chwila byla... wspaniala pelna milosci i szczescia.
ale... tego na gorze to ja wlasciwie nie powinnam pisac, przeciez obiecalam ze juz nie bede mowila na ten temat... tylko niech mi ktos wytlumaczy dlaczego: 1. potrzebny jest czas 2. ja nie chce tego czasu?

dupa. wyc mi sie chce i najlepiej bym sie upila i nie myslala juz o tym. bo to wsumie jest trudne. no wlasnie tylko co jest dla mnie bardziej trudne, ze przeprowadzka czy ze do chlopaka? ;>
kizia : :
wrz 04 2007 stres - smutek - ...
Komentarze: 1
Mamy juz lozko, szafe, wykladzine i caly generalnie pokoj jest gotowy. Jeszcze dzis przejedziemy sie w poszukiwaniu telewizora, zeby miec caly pokoj gotowy i bez brakow :)

Problem tylko polega na tym, ze Beren jest strasznie nerwowy, nie jest tak czuly jak wczesniej. dzis zapytal mnie kiedy sie przeprowadze i gdy odpowiedzialam, ze to nie jest latwe i choc chce nie wiem kiedy dokladnie to nastapi zdenerwowal sie i przestal odzywac.
Przeciez ja nie moge tak z dnia na dzien... przygotowywalismy sie do tego i w ogole, ale... wiem, ze jesli wyprowadze sie z domu to juz tu nie wroce. nie zamieszkam tu juz nigdy i dlatego to bardzo wazna decyzja. a Beren szczerzepowiedziawszy wcale nie pomaga mi w tej decyzji. Nie czuje, ze jest przy mnie. Moze to okrutne co mowie, bo przeciez zajmowal sie cala organizajac tak samo jak ja a moze nawet bardziej sie wszystkim przejmowal... ale chcialabym zeby mnie teraz przytulil i powiedzial, ze bedzie cudownie a nie tylko suche kiedy i dlaczego nie juz... a wczoraj wieczorem... tak na mnie naskoczyl, ze jest zmeczony i ze to nie jest tak ze on tylko przy biurku w tej pracy siedzi. Ale przeciez ja wcale nie umniejszam jego zmeczenia. poprostu zaczelam sie bac, ze jak bedziemy codzien razem to bedzie jeszcze gorzej skoro juz teraz w sytuacjach zmeczenia i zdenerwowania nie jestesmy sobie w stanie poradzic z tym....
kizia : :