Archiwum sierpień 2007


sie 29 2007 remont... remont... remont
Komentarze: 2

os soboty pracujemy przy pokoju. malowanie, mycie, czyszczenie, malowanie, sprzatanie... naprawde bylo ciezko ale wszystko juz wyglada bardzo fajnie. co raz lepiej...
jeszcze tylko wykladzina, lozko, szafa, kanapa... telewizor :D 32 calowa plazma? :D

zobaczymy jak to wszystko sie ulozy. to znaczy jestem pewna ze bedzie super czadowo. ale generalnie chwilowe problemu nas dopadly.

ostatnio zastanawialam sie nad przeszloscia. czemu wszystko sie tak ulozylo... wiem, ze beren nie bylby w stanie zaakceptowac mojej znajomosci z nim ale do konca nie wierzylam, ze on tak postapi. zazdrosc??? wewnetrznie nie mogl sobie poradzic, ze mi sie uklada wkoncu? ze przestane blagac i skamlec o odrobine bliskosci?? i najlepsze bylo gdy uslyszalam ze teraz ceni inne wartosci... ciekawe jakie? krzyk i kolejne klamstwa? ciekawe czy powiedzial jej, ze popoludnie spedzal z nia a wieczorem uprawial seks ze mna? z zakochana w nim kobieta... ja umiem sie do tego przyznac. dlaczego do konca pozostal tak bezduszny i zapatrzony w siebie? czasem zaluje tej znajomosci, jej zakonczenia. ale czesciej ciesze sie ze sie wyrwalam z sidel chorego i zapatrzonego w swoja zludna idealnosc czlowieka... to nowa ja. kochajaca i kochana taka jaka jestem. nie musze udawac i stawac na rzestach. nie jestem chuda i nie mieszcze sie w rozmiar 34? no i co z tego? przynajmniej moge tej drugiej osobie powiedziec wszytko. jest moim przyjacielem, kochankiem i partnerem. niemozliwe stalo sie mozliwe.

kizia jest kizia.
kizia kocha berena.
kizia do koncza zycia kochac bedzie berena.

kizia : :
sie 25 2007 dzieciatko
Komentarze: 1
Moje dzieciatko... kiedys na pewno bede ja miala. Nawet troje. To sie nie zmienilo :)
Od zawsze marzylam o duzej rodzinie, gromadzie dzieci. Tylko teraz chyba bardziej odpowiedzialnie podchodze do rzeczy. no moze nie do konca... marzy mi sie malutki, rozowy dzieciaczek. Kawalek mnie i Berena. Owoc nasyej milosci. Juz nie moge sie doczekac gdz bede nosila pod serduszkiem mala istotke... tylko... no wlasnie to jest najgorsze w marzeniach gdz zaczyna sie myslec bardziej racjonalnie niz marzenia tego wymagaja... no bo gdzie bedziemy z tym malenstwem mieszkac? w tym malym pokoiku? a za co je ubiezemy i nakarmimy?

Ja tak bardzo chcialabym byc za kogos odpowiedzialna i z duma pchac wozek po wsi :> wiem ze niedlugo... za jakis czas tak bedzie :)
kizia : :
sie 23 2007 tam, gdzie jest wielka milosc zawsze zdarzaja...
Komentarze: 0
I mnie taki cud spotkal. Poznalam Berena, razem plenujemy zycie. Remontujemy nasz maly kawalek swiata, zaopatrujemy sie z potrzebne rzeczy takie jak lozko :) mamy plany i marzenia. Najwazniejsze, ze wspolne...
W maju bylismy w Pradze. Zadziwiajace, ze wlasnie mnie wywialo do tego miasta... ale trzeba przyznac ze jest troche czarodziejskie. A moze poprostu nasza milosc sprawila, ze bylo tak niesapowicie i niezapomnianie?
Wakacje spedzilismy we Wladyslawowie. Razem z para przyjaciol zwiedzalismy Hel i leniuchowalismy na plazy. Szkoda tylko, ze bylam troche ograniczona ruchowo - alkoholowo z powodu wczesniejszego pobytu w szpitalu... Wlasnie szpital... Beren zachowal sie wspaniale i widac bylo po nim na kilometr a nawet dwa, ze kocha mnie do szalnestwa. Ja Go zreszta tez.

Dlatego chce razem z nim spedzic reszte moich dni. WIem, ze umiemy porozmawiac o sprawach bardzo powaznych, wiem, ze potrafimy zartowac ze wszystkiego i siebie rowniez. Te osiem cudownych miesiecy dalo mi naprawde ogromna satysfakcje z zycia i tego, ze druga osobe kocha sie nie za cos a pomimo wszystko.
Juz niedlugo zamieszkamy razem. Mam nadzieje, ze inne rzeczy takie jak mija szkola i praca takze sie uloza. Glownie chodzi mi o budzet, bo choc wiem, ze Berenowi nie robi to roznicy czy pieniadze sa moje czy jego tojednak nie chce byc jego utrzymanka...
Szczegolnie, ze sytuacja mieszkania z Berenem w tak bliskim sasiedztwie Jego rodziny bedzie dla mnie troche klopotliwa. Nie chodzi o sama ich obecnosc, bo wszystkich darze ogromnym pokladem milosci i bardzo lubie... Szczegolnie Bozenke i babcie ;) ale chodzi o to, ze chyba jednak zostalam wychowana bardziej konserwatywnie niz mi sie wydaje. Ogromnie sie ciesze, ze bedziemy razem zyci i stanowic cos na zasadzie rodziny... tylko, ze ja bym nie chciala zyc tak jak Mlodzi. To nie jest absolutnie krytyka wobec ich zachowania bo przeciez to nie moj staw i nie moje rybki. Kazdy robi co uwaza za stosowne, ale ja nie chce byc tylko i wylacznie - jak to mawia Bozenka - kolezanka Berena. Bo to nie o to chodzi. Nie chodzi tez o to, ze nie wierze iz to kiedys nastapi. Poprostu nie widze powodu, zeby odwlekac cos co i tak jest pewne a co mogloby zmienic pewne postrzeganie swiata... No i nie powiem, ze byloby fajnie biorac pod uwage grono naszych przyjaciol :>

A za kilka godzin ruszam na kolejny etap prac przy naszej enklawie. Juz nie moge sie doczekac jak bedziemy wybierac posciel, dodatki... to bedzie super choc wiem, ze mnie zabije :D ale co tam... pokoik musi miec klimat. Chce zeby byl odrobine orientalo, romantyczno... rodzinny?? tak wlasnie taki chce w nim zbudowac nastroj. Zobaczymy jak to sie uda i kiedy moje ciuchy powedruja do nowej szafy. Boje sie troche tego. Mimo calego zla boje sie troche... opuszczam rodzinne gniazdo i wiem, ze nic mi nie grozi z Berenem... ale jednak to powazna zmiana...
kizia : :